Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zmierzch- Fan Fiction

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Green




Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 346
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:57, 22 Mar 2010    Temat postu: Zmierzch- Fan Fiction

Nie za bardzo interesuję się fan fiction, ale zdarzyło mi się napisac jedno opowiadanie dotyczące Zmierzchu. Cała powieśc pisana jest z perspektywy Belli, a moje opowiadanie to rozdział trzynasty napisany z perspektywy Edwarda. wszystkie wydarzenia i dialogi są takie same, zmienia się tylko narrator. No i nie jest to cały rozdział trzynasty, tylko jego częśc. Miłego czytania Smile




Bella przypatrywała mi się swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami. Byliśmy już na „mojej” polanie, ja leżałem na trawie, rozmyślając nad tym, jak powinienem się w jej towarzystwie zachowywać, a ona siedziała obok wpatrując się we mnie i co jakiś czas odgarniając z czoła niesforny kosmyk. Czułem na sobie jej wzrok, była oszołomiona. Zapewne skóra błyszcząca w słońcu była dla niej czymś pięknym. Właściwie, można ją tak było postrzegać, ale my, Cullenowie, czuliśmy się, jakby była to skóra przeznaczona dla zabójców, ostrzegająca „nie zbliżaj się!”, na starcie dająca do zrozumienia, że jesteśmy w szufladzie podpisanej „niebezpieczni”. Oddaliłem te myśli, na powrót skupiając się na dziewczynie siedzącej obok mnie, tej która wywróciła moje życie do góry nogami.
Po chwili spytała mnie, czy moje ciągle poruszające się usta są spowodowane drgawkami, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że mimowolnie, będąc w tym kojącym moje nerwy miejscu, zacząłem cicho śpiewać, co Bella oczywiście zauważyła.
Kiedy moje myśli po raz kolejny zaczęły zmierzać w złym kierunku, poczułem na skórze dłoni dotyk. Był tak delikatny, nieśmiały, ciepły...Otworzyłem oczy i spojrzałem na Bellę. Wpatrywała się w moją mieniącą się dłoń, nie zdając sobie sprawy, że ją obserwuję. Podniosła wzrok i skierowała go na moją twarz. Spróbowałem się uśmiechnąć. Przy niej te udawane uśmiechy przestawały być udawane. Naprawdę zaczynałem mieć powody, żeby się śmiać.
-Boisz się mnie?- spytałem tonem, jakby nie za bardzo interesowała mnie odpowiedź, chociaż w rzeczywistości, było to jedno z najważniejszych pytań, które powinienem jej zadać.
-Nie bardziej niż zwykle.- Odpowiedziała, jednocześnie poprawiając moje i tak wyjątkowo dobre tego dnia samopoczucie. Mój uśmiech stał się jeszcze szerszy.
Nic nie odpowiedziałem, a Bella przysunęła się, powtarzając swój poprzedni ruch, tym razem na moim przedramieniu. Zaczęła przesuwać opuszkami po mojej skórze, jakby chciała zbadać każdy, nawet najmniejszy jej fragment. Bała się...Może mojej reakcji? W każdym razie, jej ręka się trzęsła.
Po raz kolejny zamknąłem oczy, co błędnie odczytała:
-Mam przestać?- wydawało się, że jest zawiedziona.
-Nie- poinformowałem ją, zgodnie z prawdą- Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, co czuję, gdy tak robisz.- Zakończyłem westchnieniem. Bella powróciła do swojego zajęcia, ku mojemu zadowoleniu. Jej palce dotarły do zagłębienia łokcia, drugą ręką próbowała odwrócić moją dłoń. Zareagowałem instynktownie, kiedy tylko spostrzegłem, jakie są jej zamiary. Odwróciłem ją w mgnieniu oka, czym trochę wyprowadziłem ją z równowagi. Przerwała swoją wędrówkę po mojej ręce. Powinienem był ją przeprosić...
-Wybacz.- mruknąłem cicho. Moje oczy ponownie się zamknęły, jakby nie chciały się przyglądać temu wszystkiemu, jakby nie chciały widzieć że z nią przebywam, w takim miejscu, bez żadnych świadków...-W twoim towarzystwie zbyt łatwo jest mi być sobą.- Wyjaśniłem jej. Była to prawda, przebywanie z Bellą, pomimo tych wszystkich miażdżących różnic, które nas dzieliły, wydawało się naturalne, chyba nawet nie tylko mnie.
Bella powróciła do przerwanego zajęcia z nieskrywanym entuzjazmem. Ujęła odwróconą dłoń i podniosła, zapewne wypatrując na skórze, która ją pokrywała, kolejnych migoczących diamencików.
-Zdradź mi, o czym myślisz?- starałem się zachowywać neutralny ton głosu, żeby jej nie wystraszyć- Wciąż nie potrafię przywyknąć do tego, że nie wiem.
-My, szaraczki, mamy tak cały czas. -Odparła z nutką swojego specyficznego poczucia humoru.
-Musi wam być ciężko.- Odrzekłem. Rzeczywiście nie wyobrażałem sobie teraz życia bez tej mojej dziwnej umiejętności, mimo tego, iż czasem przysparzała mi ona kłopotów.- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Żałowałam właśnie, że nie wiem, o czym ty myślisz. I jeszcze...-Niespodziewanie przerwała.
-Co takiego?- Pragnąłem, aby kontynuowała.
-Myślałam jeszcze o tym, że chciałabym uwierzyć, że jesteś prawdziwy. I marzyłam, że nie czuję strachu.
Czyli jednak się bała. Oczywiście, że się bała. Było to po prostu naturalne, instynktowne. Ale mimo tego, po raz kolejny mnie zaskoczyła. Zdążyła mnie już przyzwyczaić do tego, że różni się od innych ludzi, również niewiarygodną odwagą.
-Nie chcę, żebyś się bała- Tylko tyle mogłem jej powiedzieć. Tylko to, co w istocie było prawdą. Bo powiedzenie jej, że nie ma się czego bać, byłoby niewątpliwie kłamstwem. To, czym byłem, zdecydowanie powinno przyprawiac o dreszcze.
-Niedokładnie o to mi chodziło, ale twoje słowa z pewnością dają mi wiele do myślenia.- Odrzekła, nieco zbijając mnie z pantałyku.
W charakterystycznym dla siebie tempie, zmieniłem pozycję. Teraz leżałem wsparty na prawym łokciu, bacznie przypatrując się Belli. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilkanaście centymetrów, co wydawało się być czymś nowym nie tylko dla mnie. Moja lewa dłoń nadal była ukryta pod jej delikatnymi, wątłymi palcami, którymi kurczowo ją trzymała, jakby spodziewała się, że lada moment jej ją wyrwę.
-To czego się boisz?- Naprawdę byłem ciekaw.
Jej reakcja stanowczo różniła się tej, której oczekiwałem. Nie spuszczając ze mnie wzroku, przysunęła swoją twarz jeszcze bliżej mojej. To nie było rozważne posunięcie, a ja musiałem wykonać jakiś ruch, zanim jej szyja znalazłaby się zbyt blisko, żeby można ją było jeszcze uchronić przed bardzo prawdopodobnym atakiem z mojej strony.
Zareagowałem tak, jak umiałem najlepiej. Moja dłoń wysunęła się z jej kruchych palców, a ja sam również znacznie się oddaliłem. Po około półtorej sekundy, zanim Bella zdążyła cokolwiek zauważyć, stałem już pod drzewem. Przez cały ten czas przyglądałem się jej, zastanawiając się jednocześnie, co nią kierowało. Przecież przed chwilą wyznała, że jednak się boi! Ludzkie odruchy na pewno nie pomagały mi w pohamowywaniu moich drapieżnych instynktów. Wszystko i wszyscy w około, zdawało się testować moją wytrzymałość, sprawdzać, jak daleko jestem się w stanie posunąć. Twarz Belli była wykrzywiona szokiem, a ona sama wydawała się być zraniona moim dziwnym, z jej punktu widzenia, zachowaniem.
-Wybacz mi...proszę...-Wyszeptała, sądząc zapewne, że mam do niej pretensje.
-Jedną chwilkę.- Krzyknąłem. Wiedziałem przecież, że jej ludzkie uszy nie będą mnie w stanie usłyszeć, tak jak moje usłyszały ją. Bella siedziała nieruchomo, niczym głaz albo, o ironio, wampir.
Odczekałem krótką chwilę, aby upewnić się, że jestem w stanie się kontrolować, po czym ruszyłem wolnym, jak dla siebie, tempem w jej kierunku.
Aby nie kusić losu, usiadłem jednym zwinnym ruchem znalazłszy się już kilka metrów od niej. Westchnąłem może nawet więcej niż raz, po czym posłałem w jej stronę przepraszający uśmiech.
-Wybacz.- Przerwałem, aby sprawdzić, jak Bella zareaguje na moje przeprosiny.- Czy zrozumiałabyś, co mam na myśli, gdybym powiedział, że jestem tylko człowiekiem?
Skinęła jedynie głową. Nie byłem pewien, czy nie uraziłem jej tym, co przed chwilą powiedziałem?
Aby rozluźnić nieco atmosferę i zarazem przerwać krępującą ciszę, dodałem:
-Czyż nie jestem najdoskonalszym drapieżnikiem na świecie? Wszystko we mnie cię przyciąga, pociąga, kusi- mój głos, moja twarz, nawet mój zapach! I po co to wszystko?- Aby być bardziej wiarygodnym, szybko podniosłem się, okrążyłem całą polanę i na powrót znalazłem się pod tym samym świerkiem, co poprzednim razem.- I tak mi nie uciekniesz- Teraz byłem pewien, że przekazałem jej to w wystarczająco oczywisty sposób, aby była bardziej ostrożna. Zaśmiałem się sztucznie.
Obejmując gruby konar, bez najmniejszego wysiłku złamałem go jednym, szybkim ruchem. Przez moment belka balansowała na moje ręce, następnie wyrzuciłem ją przed siebie, tak, że wylądowała na innym, liczącym wiele lat drzewie. Bella przez cały czas, oszołomiona, przyglądała się moim poczynaniom, nie zauważyła nawet, gdy do niej podszedłem.
-I tak mnie nie pokonasz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna -> Nasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin